Nad rzeczka by³ camping. Taki sobie zwyczajny - kilka domków, parê namiotów i kibelki nad woda. Poni¿ej rzeczka wp³ywa³a do lasu. W lesie, na pochylonym tuz nad woda pniu siedzia³y dwie wiewiórki i majta³y nó¿kami. Du¿a i ma³a. Du¿a - ojciec wiewiórka mówi do mniejszej:
- Synu, nauczony doÂświadczeniem wielu pokoleĂą, wieloma rozczarowaniami i upokorzeniami, chcÂąc oszczĂŞdziĂŚ ci ewentualnych przykrych chwil, oto przekazujĂŞ ci jednÂą z waÂżniejszych wskazĂłwek. Popatrz tam - Pokazuje ÂłapkÂą coÂś pÂłynÂącego woda. - Widzisz, to brÂązowe?
- WidzĂŞ.
- To NIE jest szyszka...

Do leÂśnego baru wpada jeÂż. Wkur***ny maksymalnie, mordka caÂła opuchniĂŞta i posiniaczona. Wali ÂłapkÂą w kontuar i wrzeszczy na caÂły bar:
- Jak jeszcze raz ktoœ ka¿e zaj¹cowi iœÌ siê j*baÌ w mordê je¿a, to na do koùca ¿ycia na d*pie nie usi¹dzie!

Biegnie myszka po lesie i spotyka Âłosia. Podbiega do niego od tyÂłu, patrzy i szepcze:
- Niesamowite!
Podbiega z przodu, patrzy i szepcze:
- NiepojĂŞte!
Znowu obiega Âłosia, patrzy od tyÂłu i szepcze:
- Niesamowite!
I ponownie biegiem dookoÂła Âłosia. Patrzy od przodu i szepcze:
- NiepojĂŞte!
I tak kilka razy. ÂŁoÂś zdziwiony pyta myszkĂŞ:
- O co Ci chodzi myszko?
- PatrzĂŞ na Ciebie Âłosiu i nijak nie mogĂŞ zrozumieĂŚ: z takimi jajcami, a takie rogi?!

Zaspany weterynarz odbiera w Âśrodku nocy telefon, z drugiej strony zdenerwowany kobiecy gÂłos:
- Panie doktorze, nasz kociaczek Âźle siĂŞ czuje, co robiĂŚ?!
Nie do koĂąca obudzony weterynarz zrozumiawszy "cielaczek" zamiast "kociaczek", po wysÂłuchaniu opisu objawĂłw mĂłwi:
- ProszĂŞ mu daĂŚ szklankĂŞ oleju rycynowego, rano wpadnĂŞ i go zbadam.
Rankiem weterynarz udaÂł siĂŞ pod podany adres, powitaÂła go sympatyczna gospodyni.
- Jak siĂŞ czuje nasz cielaczek? - zapytaÂł.
- AleÂż panie doktorze, pan Âźle zrozumiaÂł - to kociaczek, nie cielaczek!
- Oj, to fatalnie! Co z nim?
- Wie pan, daliÂśmy kociaczkowi szklankĂŞ rycynusu, ale tylko mu siĂŞ pogorszyÂło. Teraz to jasne, dlaczego.
- Strasznie przepraszam, a gdzie on teraz jest?
- W ogrodzie i pomagajÂą mu trzy kotki. Jeden kopie doÂłki, drugi zasypuje, a trzeci przeciÂąga go od doÂłka do doÂłka.

NiedÂźwiedÂź z wilkiem spotkali siĂŞ w lesie. NiedÂźwiedÂź:
- A ty co taki rozradowany skaczesz po lesie?
- Bo wiesz, tam na polance, lisica utknê³a w rozga³ezionym pniu drzewa. To zasun¹³em jej dr¹ga raz i drugi...
- O! To pĂłjdĂŞ i ja! TeÂż zasunĂŞ...
MinĂŞÂła godzina, znĂłw siĂŞ spotykajÂą:
- No i jak tam, misu, zasun¹³eœ?
- Ty wiesz, ¿adnego dr¹ga na polanie nie znalaz³em, to jej ca³¹ dupê szyszek napcha³em...

Zespó³ naukowców bada³ kameleona. Postawili zatem zwierzê na czerwonym
kawaÂłku materiaÂłu - w mgnieniu oka kameleon staÂł siĂŞ czerwony.
Nastêpnie, naukowcy postawili kameleona na ¿ó³tym kawa³ku materia³u - kameleon sta³ siê ¿ó³ty. Podobne testy przeprowadzono dla materia³ów o ró¿nych kolorach - zielonym, niebieskim, br¹zowym. Na koniec eksperymentu naukowcy rozsypali kolorowe konfetti i postawili na nim kameleona. Ku zdziwieniu naukowców kameleon westchn¹³ ciê¿ko, odwróci³ ³eb w ich stronê i powiedzia³:
- WeÂźcie wy siĂŞ wszyscy odpierdolcie...

MyÂśliwy wpadÂł do niedÂźwiedziej jaskini. RozglÂąda siĂŞ - pusto, tylko poÂśrodku jaskini siedzi na nocniku maÂły niedÂźwiadek.
- Tata w domu? - zapytaÂł myÂśliwy lĂŞkliwie.
- Nie.
- A mama - w domu?
- TeÂż nie.
- No to szczeniaku po tobie! - mrukn¹³ z³owieszczo myœliwy œci¹gaj¹c fuzjê z ramienia.
- BAAAAAABCIAAAAAAAA!!!

ÂŻyÂły sobie myszy. Wszyscy na nie polowali, wszyscy chcieli zeÂżreĂŚ. W obawie o byt biologiczny gatunku myszy postanowiÂły wysÂłaĂŚ poselstwo do mÂądrego puchacza, ktĂłry cieszyÂł siĂŞ sÂławÂą nieomylnego na caÂły las.
PrzybyÂło poselstwo na miejsce i powiada:
- MÂądry puchaczu, wszyscy na nas polujÂą, wszyscy zÂżerajÂą. I koty... I sowy... I bociany... Co mamy robiĂŚ?
Zanurzy³ puchacz myœl w sw¹ m¹droœÌ niezmierzon¹ i odrzek³:
- UwaÂżam, Âże powinnyÂście zmieniĂŚ siĂŞ w jeÂże... majÂąc kolce obronicie siĂŞ przed kaÂżdym napastnikiem.
PowrĂłciÂło ucieszone poselstwo do rodzinnej nory:
- Puchacz znalazÂł radĂŞ! Zmienimy siĂŞ w jeÂże!
OczywiÂście znaleÂźli siĂŞ malkontenci:
- No ale jak my siĂŞ w te jeÂże zmienimy?
Chwila konsternacji. Postanowiono wysÂłaĂŚ poselstwo do puchacza jeszcze raz. Przybyli pod puchaczowe drzewo i proszÂą:
- MÂądry puchaczu, powiedz nam, jak mamy siĂŞ w te jeÂże zmieniĂŚ...
NatrĂŞctwo myszy wyprowadziÂło puchacza z rĂłwnowagi.
- A idŸcie¿esz wy w cholerê... nie zawracajcie mi d**y g³upimi szczegó³ami! Ja siê zajmujê strategi¹...

- Czym robiÂą sobie dobrze niedÂźwiedzice polarne?
- Pingwinem ogolonym do goÂłej skĂłry.
- Dlaczego akurat ogolonym?
- Bo taki pingwin trzĂŞsie siĂŞ caÂły z zimna.

Biegnie sobie zaj¹c przez las, patrzy, a tu wilk w wilczym dole uwiêziony i wydostaÌ siê nie mo¿e. Zaj¹czek z satysfakcj¹ wykorzysta³ sytuacjê i obsika³ wilka, a potem pobieg³ do domu. W domu myœli: No nie, nie wykorzystaÌ takiej sytuacji? Ca³e ¿ycie bêdê ¿a³owa³! I pobieg³szy z powrotem, jeszcze nabobczy³ wilkowi na g³owê. Wróci³ do domu i myœli sobie: No nie, nie wykorzystaÌ takiej sytuacji? Przecie¿ jeszcze mu mog³em naur¹gaÌ. Biegnie wiêc z powrotem obmyœlaj¹c wyj¹tkowo perfidne wyzwiska i w tym zamyœleniu potkn¹³ siê i wyl¹dowa³ w dole ko³o wilka.
- Wilku, wiem, Âże trudno w to uwierzyĂŚ, ale wpadÂłem ciĂŞ przeprosiĂŚ!

Idzie niedÂźwiedÂź przez las, patrzy, leÂży coÂś szarego i sponiewieranego. Podchodzi i widzi - zajÂąc! Pyta:
- Co jest, zajÂąc?
- Stary, w lesie grasuje ÂłoÂś-zboczeniec, dupczy wszystko co spotka! Ale nie powiem, kultura, elegancja-francja, wszystko w porzÂądku.
Idzie niedÂźwiedÂź dalej, patrzy, coÂś rudego i wymemÂłanego leÂży. Podchodzi, a to lis. No to cuci i pyta:
- Co jest, lisek?
- Misiek, nie wiesz? W lesie grasuje ÂłoÂś-zboczeniec, silny, ale elegancki, peÂłna kultura, wszystko w porzÂądku...
Idzie niedŸwiedŸ dalej, patrzy, zmrok zapada, czas spaÌ. Wymoœci³ sobie spanko ga³êziami, wygodnie, ale myœli: - Przecie¿ w lesie grasuje ³oœ-zboczeniec, muszê siê jakoœ zabezpieczyÌ!. I wiele nie myœl¹c zatka³ sobie d**ê ko³kiem. Œpi, œpi i nagle coœ go obudzi³o, jakieœ szmery! Wtem us³ysza³ (tu odg³os jak otwieranej butelki wina):
- DOBRY WIECZÓR!!!

1. Kot zawsze spada na 4 Âłapy.
2. Kanapka zawsze spada masÂłem do doÂłu.
3. PrzywiÂązujemy na plecach kota kanapkĂŞ masÂłem skierowanym w gĂłrĂŞ.
4. Otrzymujemy lewitujÂący ukÂład do wykorzystania w szybkobieÂżnych pociÂągach.

P³ywaj¹ dwie rybki w akwarium i o czymœ dyskutuj¹. Dyskusja jest coraz bardziej za¿arta, w koùcu dochodzi do k³ótni i rybki obra¿one na siebie nawzajem odp³ywaj¹ w przeciwleg³e k¹ty swojego akwarium. Mija jakiœ czas, widaÌ, ¿e jedna z rybek mocno siê zastanawia, po czym podp³ywa do drugiej i mówi:
- No dobrze, przyjmijmy, Âże nie ma Boga, w takim razie: KTO zmienia wodĂŞ w akwarium???

Trzy kobiety wchodzÂą do sklepu zoologicznego. Nagle papuga krzyczy:
- ¯ó³ta, ró¿owa, niebieska.
Jedna z kobiet mĂłwi:
- To zabawne, mam ¿ó³t¹ bieliznê.
Inne na to:
- No nie, a my mamy ró¿ow¹ i niebiesk¹.
By sprawdziÌ papugê, nastêpnego dnia wszystkie w³o¿y³y bia³¹ bieliznê, a papuga krzyknê³a:
- BiaÂła, biaÂła, biaÂła!
Kobiety byÂły pod wraÂżeniem.
Ostateczny test odbyÂł siĂŞ trzeciego dnia. Kiedy tylko weszÂły, papuga zaskrzeczaÂła:
- ÂŁysa, krĂŞcona, blond!
Nigdy wiĂŞcej nie przyszÂły!

ÂŻyÂły sobie myszy. Wszyscy na nie polowali, wszyscy chcieli zeÂżreĂŚ. W obawie o byt biologiczny gatunku myszy postanowiÂły wysÂłaĂŚ poselstwo do mÂądrego puchacza, ktĂłry cieszyÂł siĂŞ sÂławÂą nieomylnego na caÂły las.
PrzybyÂło poselstwo na miejsce i powiada:
- MÂądry puchaczu, wszyscy na nas polujÂą, wszyscy zÂżerajÂą. I koty... I sowy... I bociany... Co mamy robiĂŚ?
Zanurzy³ puchacz myœl w sw¹ m¹droœÌ niezmierzon¹ i odrzek³:
- UwaÂżam, Âże powinnyÂście zmieniĂŚ siĂŞ w jeÂże... majÂąc kolce obronicie siĂŞ przed kaÂżdym napastnikiem.
PowrĂłciÂło ucieszone poselstwo do rodzinnej nory:
- Puchacz znalazÂł radĂŞ! Zmienimy siĂŞ w jeÂże!
OczywiÂście znaleÂźli siĂŞ malkontenci:
- No ale jak my siĂŞ w te jeÂże zmienimy?
Chwila konsternacji. Postanowiono wysÂłaĂŚ poselstwo do puchacza jeszcze raz. Przybyli pod puchaczowe drzewo i proszÂą:
- MÂądry puchaczu, powiedz nam, jak mamy siĂŞ w te jeÂże zmieniĂŚ...
NatrĂŞctwo myszy wyprowadziÂło puchacza z rĂłwnowagi.
- A idŸcie¿esz wy w cholerê... nie zawracajcie mi d**y g³upimi szczegó³ami! Ja siê zajmujê strategi¹...

Biegnie sobie zaj¹c przez las, patrzy, a tu wilk w wilczym dole uwiêziony i wydostaÌ siê nie mo¿e. Zaj¹czek z satysfakcj¹ wykorzysta³ sytuacjê i obsika³ wilka, a potem pobieg³ do domu. W domu myœli: No nie, nie wykorzystaÌ takiej sytuacji? Ca³e ¿ycie bêdê ¿a³owa³! I pobieg³szy z powrotem, jeszcze nabobczy³ wilkowi na g³owê. Wróci³ do domu i myœli sobie: No nie, nie wykorzystaÌ takiej sytuacji? Przecie¿ jeszcze mu mog³em naur¹gaÌ. Biegnie wiêc z powrotem obmyœlaj¹c wyj¹tkowo perfidne wyzwiska i w tym zamyœleniu potkn¹³ siê i wyl¹dowa³ w dole ko³o wilka.
- Wilku, wiem, Âże trudno w to uwierzyĂŚ, ale wpadÂłem ciĂŞ przeprosiĂŚ!

- Czym robiÂą sobie dobrze niedÂźwiedzice polarne?
- Pingwinem ogolonym do goÂłej skĂłry.
- Dlaczego akurat ogolonym?
- Bo taki pingwin trzĂŞsie siĂŞ caÂły z zimna.

Idzie niedÂźwiedÂź przez las, patrzy, leÂży coÂś szarego i sponiewieranego. Podchodzi i widzi - zajÂąc! Pyta:
- Co jest, zajÂąc?
- Stary, w lesie grasuje ÂłoÂś-zboczeniec, dupczy wszystko co spotka! Ale nie powiem, kultura, elegancja-francja, wszystko w porzÂądku.
Idzie niedÂźwiedÂź dalej, patrzy, coÂś rudego i wymemÂłanego leÂży. Podchodzi, a to lis. No to cuci i pyta:
- Co jest, lisek?
- Misiek, nie wiesz? W lesie grasuje ÂłoÂś-zboczeniec, silny, ale elegancki, peÂłna kultura, wszystko w porzÂądku...
Idzie niedŸwiedŸ dalej, patrzy, zmrok zapada, czas spaÌ. Wymoœci³ sobie spanko ga³êziami, wygodnie, ale myœli: - Przecie¿ w lesie grasuje ³oœ-zboczeniec, muszê siê jakoœ zabezpieczyÌ!. I wiele nie myœl¹c zatka³ sobie d**ê ko³kiem. Œpi, œpi i nagle coœ go obudzi³o, jakieœ szmery! Wtem us³ysza³ (tu odg³os jak otwieranej butelki wina):
- DOBRY WIECZÓR!!!

1. Kot zawsze spada na 4 Âłapy.
2. Kanapka zawsze spada masÂłem do doÂłu.
3. PrzywiÂązujemy na plecach kota kanapkĂŞ masÂłem skierowanym w gĂłrĂŞ.
4. Otrzymujemy lewitujÂący ukÂład do wykorzystania w szybkobieÂżnych pociÂągach.

P³ywaj¹ dwie rybki w akwarium i o czymœ dyskutuj¹. Dyskusja jest coraz bardziej za¿arta, w koùcu dochodzi do k³ótni i rybki obra¿one na siebie nawzajem odp³ywaj¹ w przeciwleg³e k¹ty swojego akwarium. Mija jakiœ czas, widaÌ, ¿e jedna z rybek mocno siê zastanawia, po czym podp³ywa do drugiej i mówi:
- No dobrze, przyjmijmy, Âże nie ma Boga, w takim razie: KTO zmienia wodĂŞ w akwarium???

Trzy kobiety wchodzÂą do sklepu zoologicznego. Nagle papuga krzyczy:
- ¯ó³ta, ró¿owa, niebieska.
Jedna z kobiet mĂłwi:
- To zabawne, mam ¿ó³t¹ bieliznê.
Inne na to:
- No nie, a my mamy ró¿ow¹ i niebiesk¹.
By sprawdziÌ papugê, nastêpnego dnia wszystkie w³o¿y³y bia³¹ bieliznê, a papuga krzyknê³a:
- BiaÂła, biaÂła, biaÂła!
Kobiety byÂły pod wraÂżeniem.
Ostateczny test odbyÂł siĂŞ trzeciego dnia. Kiedy tylko weszÂły, papuga zaskrzeczaÂła:
- ÂŁysa, krĂŞcona, blond!
Nigdy wiĂŞcej nie przyszÂły!

Na Âśrodku oceanu spotykajÂą siĂŞ trzy rekiny. Jeden z nich mĂłwi:
- Psiakrew, zÂżarÂłem jednego Francuza. ByÂł taki wyperfumowany, Âże do tej pory czkam wodÂą koloĂąskÂą.
Drugi na to:
- To jeszcze nic. Ja, zjadÂłem jakiegoÂś Rosjanina, chyba to byÂł generaÂł, bo do tej pory w brzuchu dzwoni mi jakieÂś Âżelastwo. Te jego medale tak brzĂŞczÂą, Âże ryby pÂłoszĂŞ...
A trzeci rekin mĂłwi:
- To jest wszystko nic, koledzy! Ja zÂżarÂłem tydzieĂą temu jakiegoÂś polskiego posÂła, taki miaÂł pusty Âłeb, Âże do tej pory nie mogĂŞ siĂŞ zanurzyĂŚ.....

Przychodzi krowa do lekarza, tak ucieszona, ciÂągle siĂŞ Âśmieje. Lekarz pyta:
- Co pani dolega?
A krowa na to:
- Nie wiem, panie doktorze, to chyba po tej trawie.

Pewnej nocy rabuÂś wÂłamaÂł siĂŞ do domu i usÂłyszaÂł gÂłos mĂłwiÂący:
- Jezus ciĂŞ obserwuje!
Kiedy grzebaÂł w biurku. SpytaÂł:
- Kto to powiedziaÂł?
I znĂłw usÂłyszaÂł:
- Jezus ciĂŞ obserwuje!
RabuÂś obejrzaÂł siĂŞ po pokoju i zobaczyÂł tylko papugĂŞ. ZapytaÂł papugĂŞ, jak ma na imiĂŞ.
- Korneliusz - odpowiedziaÂła papuga.
- Co to za imiĂŞ - dziwiÂł siĂŞ rabuÂś - jaki kretyn nazwaÂł tak papugĂŞ?
- Ten sam, ktĂłry nazwaÂł tego rottweilera za tobÂą Jezus - odpowiedziaÂła papuga.

StojÂą dwie krowy na lace i gadajÂą:
- SÂłyszaÂłaÂś o tej chorobie?
- SÂłyszaÂłam!
- SzalejÂą krowy co?
- SzalejÂą jak jasna cholera!
- Dobrze, ze nam pingwinom to nie grozi!

Leci se wrona, tak siĂŞ oglÂąda dokÂładnie i mĂłwi:
- Lewe skrzydÂło czarne.... Prawe skrzydÂło czarne... - kur...., wyglÂądam jak Batman!!!

Pewnego dnia bardzo zapracowana sowa postanowi³a nic nie robiÌ zarówno noce jak i dnie. By³a po prostu przepracowana. Pomysla³a sobie, ¿e bêdzie siê opierdalaÌ. Siad³a zatem zmêczona na ga³êzi drzewa, jedno skrzyd³o zalo¿y³a sobie za g³owê i odpoczywa wymachujac jedn¹ nó¿k¹. Nagle biegnie sobie scie¿yn¹ zajac:
- Co robisz sowa?
- Nic. Opierdalam siĂŞ.
- A to tak moÂżna?
- A nie widaĂŚ?
- To ja teÂż bĂŞdĂŞ siĂŞ opierdalaĂŚ!
Po³o¿y³ siê zaj¹czek pod drzewem. Pod³o¿y³ sobie jedn¹ ³apkê pod g³owê i wymachuje nó¿k¹. Przebiega drugi zaj¹c:
- Co robisz zajÂąc?
- Opierdalam siĂŞ.
- A to tak moÂżna?
- A nie widaĂŚ?
- No widzĂŞ, widzĂŞ! To ja teÂż bĂŞdĂŞ siĂŞ opierdalaĂŚ!
PoÂłoÂżyÂł siĂŞ zajÂączek koÂło pierwszego zajÂączka. Leniuchuje. PodÂłoÂżyÂł sobie jednÂą ÂłapkĂŞ pod gÂłowĂŞ i macha nĂłzkÂą w powietrzu. Nagle zza drzewa wychodzi wilk. ZjadÂł jednego zajaca, zjadÂł drugiego zajaca, oblizaÂł siĂŞ. SpojrzaÂł do gĂłry i pyta sowĂŞ.
- Hej sowa, Co robisz?
- Opierdalam siĂŞ!
- A te dwa zajace teÂż siĂŞ opierdalaÂły?
- Tak. A jakÂże.
Wilk chwilĂŞ pomyslaÂł i do sowy:
- No widzisz sowa tylko Ci u gĂłry mogÂą siĂŞ opierdalaĂŚ!

Pewnego razu mÂłodemu krĂłlikowi udaÂło siĂŞ uciec z laboratorium doÂświadczalnego. PrzelazÂł pod siatkÂą i znalazÂł siĂŞ na duÂżym trawniku. To byÂł jego pierwszy kontakt z prawdziwÂą trawÂą i jednoczeÂśnie szok. Zadowolony kicaÂł, skakaÂł, przewracaÂł siĂŞ. Po jakimÂś czasie sprĂłbowaÂł trawy i stwierdziÂł, Âże ÂświeÂża smakuje znacznie lepiej niÂż karma, ktĂłrÂą jadaÂł w niewoli.
Zadowolony skaka³ i biega³. W pewnym momencie zauwa¿y³ drewniany p³ot. Pod p³otem by³a ma³a dziura przez któr¹ mo¿na by³o siê przecisn¹Ì. Taak! Uda³o siê.
Jakie¿ by³o zdziwienie królika, gdy stan¹³ oko w oko z grupk¹ innych królików.
- CzeœÌ! (Odezwa³ siê jeden z nich) Sk¹d jesteœ?
- UciekÂłem z laboratorium.
- Super! To teraz zamieszkasz z nami!
- Fajnie! A co tutaj robicie?
- Na przykÂład skubiemy trawĂŞ .. prĂłbowaÂłeÂś??
- No jest zajebista! A co jeszcze ?
- Widzisz to pole tam ? To marchewki. IdÂź sprĂłbuj !
KrĂłlik sprĂłbowaÂł marchewek. ByÂły soczyste i niewiarygodnie smaczne. WrĂłciÂł do reszty krĂłlikĂłw.
- I co jeszcze robicie?
- Widzisz tamto pole? To saÂłata. IdÂź sprĂłbuj!
SaÂłata rĂłwnieÂż byÂła boska. KrĂłlik ponownie pyta :
- No ale chyba jeszcze coÂś robicie?
- No jasne! SpĂłjrz w tamten rĂłg! Widzisz? To nasze dziewczynki. KaÂżda chĂŞtna do zabawy! IdÂź! Poszalej!
KrĂłlik poleciaÂł. Po kilku godzinach trykania wrĂłciÂł wycieĂączony ...
- A jeszcze coÂś robicie? Ledwo ÂżyjĂŞ po tej orgietce ..
- No w zasadzie to juÂż chyba wszystko ...
- W takim razie muszĂŞ siĂŞ z Wami poÂżegnaĂŚ. Wracam do laboratorium ..
- Do laboratorium?? Po co?? Tu Ci Âźle??
- Nie .. no spoko ... byÂło fajnie, ale czas siĂŞ zbliÂża i jak nie zajaram to oszalejĂŞ ...

JechaÂł chÂłop wozem i uderzyÂł konia batem. KoĂą odwraca Âłeb i mĂłwi:
- Jak mnie jeszcze raz uderzysz, to ci tak z kopa oddam, Âże siĂŞ w lustrze nie poznasz!
ChÂłop zdziwiony:
- Pierwszy raz w Âżyciu sÂłyszĂŞ - Âżeby koĂą mĂłwiÂł!
- Ja te¿ - przytakn¹³ siedz¹cy obok ch³opa pies.

Antek kupuje na targu konia.
- Ile pan chce za niego?
- TysiÂąc zÂłotych.
- PrzecieÂż on jest Âślepy!
- Co?! PrzejedÂź siĂŞ pan nim, to zobaczysz, czy jest Âślepy!
Antek wsiada na konia i zaczyna galopowaĂŚ. KoĂą pĂŞdzi przed siebie na oÂślep, prosto na mur z cegieÂł i po chwili wpada na niego, koĂączÂąc w ten sposĂłb Âżycie. Antek wyÂłazi spod konia i mĂłwi:
- MĂłwiÂłem, Âże jest Âślepy!
- MoÂże i Âślepy, ale jaki odwaÂżny!

Raz, ni w piĂŞĂŚ ni w dziewiĂŞĂŚ przyszedÂł bocian do chirurga i mĂłwi:
- ChcĂŞ byĂŚ orÂłem!
- SÂłuchaj bociek - mĂłwi doktor - tego siĂŞ nie da zrobiĂŚ, ale dam ci radĂŞ: Zapisz siĂŞ na siÂłowniĂŞ, bierz sterydy, przypakujesz i bĂŞdziesz wyglÂądaÂł jak orzeÂł...
Bocian wzi¹³ siê za siebie - pakowa³, koksowa³ i faktycznie z dnia na dzieù jego nogi, szyja a tak¿e dziób stawa³y siê coraz masywniejsze i krótsze, w¹t³a klata robi³a siê coraz szersza, ty³ek coraz bardziej napiêty. Bocian z zadowoleniem przygl¹da³ siê sobie w lustrze: - Mmmm... - mrucza³ - przystojniaczek... jak ten, no... Bielik albo i lepiej, ho ho ho...
W koùcu nadszed³ ten wspania³y, wymarzony dzieù. Wieczorem odpicowa³ pióra, wyglancowa³ dziób, a nastêpnie uda³ siê do ekskluzywnego klubu zarezerwowanego tylko dla or³ów. Z impetem wparzy³ do œrodka i zakrzykn¹³:
- Kelner! Dwie sety ale juÂż!!
W klubie zapadÂła cisza, orÂły spoglÂądaÂły po sobie nieco zmieszane. Tymczasem kelner obrzuciÂł wzrokiem masywnÂą postaĂŚ w drzwiach i spokojnie odparÂł:
- To jest klub dla or³ów, wypierd*laj g¹sior!

W gospodzie przy butelce wĂłdki spotykajÂą siĂŞ dwaj chÂłopi. Jeden mĂłwi:
- MĂłj koĂą jest bardzo mÂądry.
- Dlaczego? - pyta drugi.
- Gdy gadam: "Idziesz, czy nie?", to on idzie albo nie.

SpotykajÂą siĂŞ dwa wieloryby. Jeden mĂłwi.
- TydzieĂą temu zjadÂłem Ruskiego i od tamtej pory pÂływam wĂŞÂżykiem.
- To jeszcze nic - mĂłwi drugi - ja tydzieĂą temu zjadÂłem blondynkĂŞ i od tamtej pory nic nie jadÂłem.
- Dlaczego? - pyta pierwszy.
- Bo nie mogĂŞ siĂŞ zanurzyĂŚ.

Zorganizowano miêdzynarodowy konkurs na napisanie najlepszej ksi¹¿ki o s³oniach.
- JapoĂączycy napisali rozprawĂŞ naukowÂą "Wprowadzenie do nauki o sÂłoniach".
- Amerykanie napisali ksi¹¿kê "Co przeciêtny Amerykanin powinien wiedzieÌ o s³oniach".
- ÂŻydzi napisali trzytomowe dzieÂło "SÂłoĂą a sprawa Âżydowska".
- Rosjanie napisali 2 dzieÂła: "Rosja - praojczyzna sÂłoni" i "Radziecki sÂłoĂą - najwiĂŞkszy komunista na Âświecie".
- KubaĂączycy napisali: "KubaĂąski sÂłoĂą - mÂłodszy brat sÂłonia radzieckiego".

Przy wĂłdce w gospodzie trzej chÂłopi przechwalajÂą siĂŞ:
- Ja - mĂłwi pierwszy - wyhodowaÂłem w tym roku wielkie jabÂłka. KaÂżde waÂżyÂło kilogram! - Moje jabÂłka - mĂłwi drugi - byÂły wiĂŞksze. MiaÂły po dwa kilogramy!
- To jeszcze nic - mĂłwi trzeci. - Ja wyhodowaÂłem takie jabÂłko, Âże jak wiozÂłem je furÂą na jarmark, to wyszedÂł z niego robal i zeÂżarÂł mi konia!

Jagna zaniepokojona dziwnymi odgÂłosami dochodzÂącymi od sÂąsiada, pyta:
- Co siĂŞ u was dzieje, kumie?
- Nic. To tylko teÂściowa Âśpiewa wnukom koÂłysanki.
- ChwaÂła Bogu! JuÂż myÂślaÂłam, Âże Âświnia wam zdycha.

- Dlaczego sÂłoĂą nie moÂże mieĂŚ dzieci z zebrÂą?
- Bo nie potrafi z niej zdj¹Ì tej cholernej pi¿amy w paski!

SÂłoĂą i mrĂłwka postanowili wybraĂŚ siĂŞ na wiÂśnie. Przez pÂłot przeszli do ogrĂłdka sÂąsiada, nagle sÂłyszÂą czyjeÂś kroki. MrĂłwka mĂłwi:
- SÂłoniu, schowaj siĂŞ za mnÂą! Ja siĂŞ mniej rzucam w oczy!

Pewnego razu soÂłtys spoglÂąda na rĂŞce Antka i pyta:
- GdzieÂś straciÂł palce u prawej rĂŞki?
- A no ze dwa roki temu w³o¿y³em rêkê koniowi do pyska, ¿eby zobaczyÌ ile ma zêbów. Wtedy koù zamkn¹³ pysk, ¿eby zobaczyÌ ile ja mam palców.

Do siedzÂącego nad brzegiem rzeki wĂŞdkarza podchodzi mĂŞÂżczyzna i mĂłwi:
- Gdyby pan coÂś zÂłowiÂł, proszĂŞ powiadomiĂŚ dyrektora miejscowej szkoÂły.
- Dlaczego?
- Dyrektor pisze kronikê naszego miasteczka, a w niej odnotowano, ¿e ostatni po³ów mia³ tu miejsce 9 czerwca 1870 roku.

Antek poszedÂł nad rzekĂŞ ÂłowiĂŚ ryby. RozpaliÂł ognisko i juÂż miaÂł zarzuciĂŚ wĂŞdkĂŞ, gdy zauwaÂżyÂł kurĂŞ idÂącÂą w jego stronĂŞ. Nie namyÂślajÂąc zÂłapaÂł jÂą, oskubaÂł, upiekÂł i zjadÂł. Nagle patrzy - drogÂą biegnie sÂąsiadka i woÂła:
- Antek, nie widziaÂłeÂś mojej kury?
Antek spogl¹da na pióra le¿¹ce u jego stóp i mówi:
- RozebraÂła siĂŞ i popÂłynĂŞÂła na drugÂą stronĂŞ rzeki!

- Tato, opowiedz coÂś o sÂłoniach!
- Dobrze. Jak wiadomo s¹ dwa rodzaje s³oni: szare i ró¿owe. S³onie ró¿owe tym siê ró¿ni¹ od s³oni szarych, ¿e s¹ bardziej inteligentne.
- Jak moÂżna zÂłapaĂŚ sÂłonia szarego?
- Trzeba wyszukaÌ jego œcie¿kê do wodopoju, wykopaÌ g³êboki rów, zas³oniÌ rów ga³êziami i czekaÌ, a¿ s³où wpadnie.
- Rozumiem. A jak ³apie siê s³onia ró¿owego?
- Oooo, to ju¿ nie jest takie proste! Wyszukujemy jego œcie¿kê do wodopoju i piszemy na niej: 2 + 2 = 5. S³où ró¿owy zacznie siê zastanawiaÌ, po co ktoœ na jego œcie¿ce napisa³ to dodawanie, w dodatku z b³êdem. Tak d³ugo bêdzie siê zastanawiaÌ, a¿... stanie siê szary. A s³onia szarego ju¿ wiesz, jak z³apaÌ!

Do weterynarza dzwoni telefon.
- Panie doktorze, naszÂą MisiĂŞ ukÂąsiÂła pchÂła!
- Czy to pies, czy to kot?
- Owad, panie doktorze, owad!

Afryka. Rodzina pawianĂłw zjada obiad. W pewnej chwili matka zwraca siĂŞ do synka:
- Jedz kulturalnie tego banana noÂżem i widelcem, a nie tak jak ludzie - Âłapami...

Przed ekskluzywnym sklepem w ParyÂżu maÂłpa wygrywa walczyki, krĂŞcÂąc korbkÂą katarynki. Przez chwilĂŞ przyglÂąda siĂŞ jej wytworna dama, po czym podchodzi do niej, kÂładzie 5 frankĂłw i pyta:
- A gdzie twĂłj pan?
- W knajpie. Chla wĂłdĂŞ.
- A ciebie Âłapa nie boli od tego krĂŞcenia? - prĂłbuje zmieniĂŚ temat dama.
- Boli, ale przecieÂż ktoÂś musi zarobiĂŚ forsĂŞ, Âżeby mĂłj pan miaÂł za co wypiĂŚ, no nie?

- CoÂś taki smutny, JĂłzek?
- W³aœnie wróci³em z Afryki. WyobraŸ sobie, ¿e wspó³¿y³em tam z ma³p¹.
- Nie martw siĂŞ, nikomu o tym nie powiem. Ona teÂż nikomu nie powie.
- No wÂłaÂśnie! Nie powie, nie napisze, nie zadzwoni..

W dÂżungli siedzÂą na palmie trzy maÂłpy i rozmawiajÂą:
- Wczoraj wrĂłciÂłam z wycieczki do Holandii - mĂłwi pierwsza - i kupiÂłam sobie krowĂŞ-holenderkĂŞ.
Druga:
- A ja wczoraj wrĂłciÂłam ze Szwajcarii i kupiÂłam sobie zÂłoty zegarek marki "Tissot".
Trzecia maÂłpa milczy i zazdroÂści.
NastĂŞpnego dnia maÂłpy spotykajÂą siĂŞ w tym samym miejscu. Pierwsza mĂłwi:
- KtoÂś mi ukradÂł mojÂą krowĂŞ!
Druga:
- Gdzieœ mi zgin¹³ mój zegarek!
Trzecia spoglÂądajÂąc na zegarek mĂłwi:
- O, juÂż druga! Pora doiĂŚ krowĂŞ!

Dowcip: Misio z prosiaczkiem p³yn¹ ³ódk¹ po jeziorze. Misio spogl¹da co chwile na prosiaczka, prosiaczek zdenerwowany pyta misia:
- O co ci chodzi misiu? ÂŻe tak na mnie co chwile patrzysz?
Na to misiu:
- Bo wy Âświnie zawsze coÂś kombinujecie!!!

RozmawiajÂą dwa Âślepe konie:
- BĂŞdziesz startowaĂŚ jutro w Wielkiej Pardubickiej?
- Nie widzĂŞ Âżadnych przeszkĂłd...

Przychodzi kura do kury:
- Dzieù dobry, jest m¹¿?
- A jest, jak zwykle, grzebie przy aucie.

Facet zÂłapaÂł zÂłota rybkĂŞ, a ta mĂłwi do niego:
- WypuœÌ mnie a spe³niê twoje dwa ¿yczenia.
- Dlaczego dwa? Pyta facet.
- A bo ja jestem maÂła rybka.
- Dobrze mĂłwi facet, chciaÂłbym, aby w moim mieÂście nigdy nie zabrakÂło gorzaÂły.
Pstryk i Âżyczenie siĂŞ speÂłniÂło.
- A teraz drugie Âżyczenie. MĂłwi facet.
- ChciaÂłbym, aby w Czeczeni byÂł pokĂłj.
- Nie mogê spe³niÌ tego ¿yczenia bo jestem ma³¹ rybk¹ i jest to dla mnie za du¿e zadanie.
Na to facet.
- To bym chciaÂł, aby moja Âżona wyÂładniaÂła.
Rybka na to:
- Jak masz jej zdjĂŞcie to pokaÂż.
Facet pokazuje zdjĂŞcie Âżony, rybka patrzy, patrzy i mĂłwi:
- Te facet masz mapĂŞ, gdzie jest ta Czeczenia.

Buldog szczeka na jamniczkĂŞ siedzÂącÂą na parapecie okna:
- No, zeskocz tu do mnie maÂła...
- O, nie - odszczekuje jamniczka - potem bĂŞdĂŞ miaÂła takÂą mordĂŞ jak ty...

Facet wygl¹da przez okno a tam œlimak chodzi sobie po parapecie. Wiêc facet go pstrykn¹³. Za trzy lata s³yszy dzwonek do drzwi, patrzy na dzwonek a tam œlimak z rozbit¹ skorup¹. I œlimak mówi:
- Ej ty, koleÂś, a to przed chwilÂą, to co to byÂło?!

Przychodzi mrĂłwka do krawca i mĂłwi:
- Jest nitka?
- Jest!
- CaÂłe dwa cm proszĂŞ!
- ZapakowaĂŚ???
- Nie! PowieszĂŞ siĂŞ na miejscu!

SiedzÂą 3 mrĂłwki na drzewie i wkur..... SÂłonia:
- Brudas!
- Cwel!
S³où siê zdenerwowa³ i kopn¹³ w drzewo, jedna mrówka spad³a na s³onia a dwie pozosta³e krzycz¹:
- ÂŹdzichu! UduÂś gnoja!!!

JedzÂą sobie Âświnie jedzonko w chlewie. Nagle jedna zaczĂŞÂła rzygaĂŚ. A inne na to:
- Nie dolewaj, bo nie zjemy!

JadÂą dwie mrĂłwki przez park. Nagle jedna mĂłwi:
- Poczekaj ptak mi wpadÂł do oka.

Czym siê ró¿ni krowa od traktora?
- Jak traktor nawali, to stoi a jak krowa, to idzie dalej.

Dlaczego bociany majÂą takie dÂługie nogi?
- ÂŻeby im Âżaby do d... nie nakopaÂły.

WjeÂżdÂża Âżaba na wĂłzku inwalidzkim do restauracji francuskiej, staje na Âśrodku sali, rozglÂąda siĂŞ i mĂłwi z wyrzutem:
- I co, smakowaÂły?

Spotyka siĂŞ dwĂłch znajomych:
- MĂłj krĂłlik rozumiesz straciÂł oczy... przyszyÂłem mu i widzi!
- Tak? A mojej Âśwince odpadÂła gÂłowa... przyszyÂłem jej i Âżyje!
- ÂŚwince? PrzyszyÂłeÂś gÂłowĂŞ?! A kto to widziaÂł?!!!
- TwĂłj krĂłlik!

IdÂą dwa niedÂźwiedzie polarne przez pustyniĂŞ. Jeden mĂłwi do drugiego:
- Zobacz, ale tu musiaÂło byĂŚ Âślisko!
Na to drugi:
- Czemu tak uwaÂżasz?
- No zobacz, ile tu piasku nasypali.

Spotyka siĂŞ dwĂłch znajomych:
- MĂłj krĂłlik rozumiesz straciÂł oczy... przyszyÂłem mu i widzi!
- Tak? A mojej Âśwince odpadÂła gÂłowa... przyszyÂłem jej i Âżyje!
- ÂŚwince? PrzyszyÂłeÂś gÂłowĂŞ?! A kto to widziaÂł?!!!
- TwĂłj krĂłlik!

Ufoludki dowiedziaÂły siĂŞ ze na ziemi jest takie zwierze, ktĂłre pije wodĂŞ i daje mleko. ZÂłapali wiec krowĂŞ, zaprowadzili nad rzekĂŞ, jeden trzymaÂł Âłeb krowy w wodzie a drugi doiÂł. Nagle krowa siĂŞ zaÂłatwiÂła i ten, ktĂłry doiÂł krzyczy do drugiego:
- WyÂżej gÂłowĂŞ, bo muÂł bierze!!!

ChÂłop wyhodowaÂł dwutonowe jabÂłko, wsadziÂł je na wĂłz i zawiĂłzÂł na targ. CaÂły dzieĂą nie miaÂł klientĂłw, ale pod koniec dnia przychodzi facet i pyta siĂŞ:
- To pana jabÂłko?
- No.
- To cofnij pan wozem, bo mi robal konia zÂżarÂł.

MrĂłwka puka do drzwi. Otwiera sÂłoĂą.
MrĂłwka: jest sÂłonica?
SÂłoĂą: nie ma.
MrĂłwka: Ok, to powiedz ze byÂł Ryszard.

Idzie ¿ó³w do restauracji i mówi:
- PoproszĂŞ szklankĂŞ wody.
Kelner odpowiada:
- ProszĂŞ.
¯ó³w przychodzi ponownie i mówi:
- PoproszĂŞ szklankĂŞ wody.
Kelner odpowiada:
- ProszĂŞ.
¯ó³w przychodzi ponownie i mówi:
- PoproszĂŞ szklankĂŞ wody.
Kelner odpowiada:
- A co panu tak woda potrzebna?
¯ó³w odpowiada:
- My tu gadu-gadu, a tam mi siĂŞ dom pali.

- Co trzeba zrobiĂŚ, Âżeby wsadziĂŚ sÂłonia do lodĂłwki?
- OtworzyÌ lodówkê, wsadziÌ s³onia, zamkn¹Ì lodówkê.
- Co trzeba zrobiĂŚ, Âżeby wsadziĂŚ ÂżyrafĂŞ do lodĂłwki?
- OtworzyÌ lodówkê, wyj¹Ì s³onia, wsadziÌ ¿yrafê, zamkn¹Ì lodówkê.
- Kto zje wiĂŞcej liÂści z drzewa: sÂłoĂą czy Âżyrafa?
- SÂłoĂą, bo Âżyrafa jest w lodĂłwce.

ÂŻyÂło sobie dwĂłch myÂśliwych. Jeden do domu przychodziÂł zawsze z pustymi rĂŞkami, drugi natomiast codziennie upolowaÂł sarnĂŞ, wilka czy jakiegoÂś innego zwierza. Pierwszy myÂśliwy nie wytrzymaÂł w koĂącu i zapytaÂł drugiego
- Jak ty to robisz, Âże zawsze jesteÂś w stanie coÂś upolowaĂŚ?
- To proste. Najpierw znajdujê jak¹œ norê, podchodzê do niej, wo³am uu uu! Odpowiada mi uu uu! Potem wk³adam do nory lufê i strzelam - zawsze coœ upolujê.
Drugi myœliwy nie bardzo chcia³ wierzyÌ, ale poszed³ do lasu, odnalaz³ norê królika, zawo³a³ uu uu! odpowiedzia³o mu uu uu! strzeli³, potem rozkopa³ norê i mia³ królika!! Zadowolony zacz¹³ polowaÌ w ten sposób - najpierw na ma³e zwierzêta (króliki, lisy), potem wpad³ na to, ¿e jaskinia niedŸwiedzia to te¿ taka wielka nora i uda³o mu siê i jego upolowaÌ. W koùcu, gdzieœ poœrodku lasu znalaz³ wieeelk¹ norê, wiêksz¹ nawet od tej niedŸwiedziej. Podchodzi wiêc do niej, wo³a uu uu! odpowiedzia³o mu uu uu!, strzeli³ i... przejecha³ go poci¹g...

Jak nazywa siĂŞ najszybsze zwierzĂŞ na Âświecie?
Gepard.
Jak nazywa siĂŞ najszybszy ptak na Âświecie?
Ptaszek Geparda!

Na drzewie siedzi wrĂłbel, przylatuje wrona,
WrĂłbel pyta:
- Co ty jesteÂś za ptak?
Ona odpowiada:
- Wrona, a ty?
- Ja to jestem orzeÂł, tylko trochĂŞ chorowaÂłem!

Stoi bociek na skale i Ìpa maryœkê, po chwili rzuca siê w dó³. Widzi to wilk i mówi do boÌka:
- Bociek ale z ciebie luzak daj mi trochĂŞ.
Wilk naÌpany wchodzi na ska³ê i rzuca siê. Podlatuje do niego bociek i mówi:
- Wilk, ty masz skrzydÂła?
A wilk odpowiada:
- Nie.
Bociek do niego:
- ChÂłopie, z ciebie to dopiero luzak!

Przychodzi krĂłlik do sklepu i pyta:
- Czy sÂą zgniÂłe marchewki?
Sprzedawca odpowiada:
- Nie ma.
NastĂŞpnego dnia przychodzi krĂłlik do sklepu i pyta:
- Czy sÂą zgniÂłe marchewki?
Sprzedawca odpowiada:
- Nie ma.
Trzeciego dnia sprzedawca myÂśli sobie: "pewnie dzisiaj teÂż przyjdzie" i przyszykowaÂł dla krĂłlika trochĂŞ zgniÂłych marchewek. Przychodzi krĂłlik do sklepu i pyta:
- Czy sÂą zgniÂłe marchewki?
Sprzedawca odpowiada:
- SÂą.
Na to krĂłlik:
- SANEPID!

Gospodarz kupiÂł nowego koguta, ktĂłry zaraz na podwĂłrku chciaÂł zrobiĂŚ porzÂądek i pokazaĂŚ staremu kto tu jest panem. Stary kogut zaproponowaÂł:
- OK, odejdê je¿eli wygrasz ze mn¹ wyœcigi na oko³o studni, 50 okr¹¿eù.
- Nie ma sprawy, no to zaczynamy? - odrzekÂł mÂłody.
- Dobra, ale wiesz co, ja znam teren, daje ci pól okr¹¿enia forów.
M³ody kogut pewien zwyciêstwa zaraz siê rzuci³ do biegu i tak siê goni¹, ale odleg³oœÌ pozostaje ta sama. W pewnym momencie jak¹œ rêka chwyta m³odego koguta za szyje, na pieniek odr¹buje g³owê i s³ychaÌ:
- Ku... to juÂż czwarty pedaÂł w tym miesiÂącu.